|
Codzienny trening w strzelaniu to norma. Zaprosili mnie kiedyś... oto efekt |
Komandosi z Lublińca na misji w Afganistanie udowodnili swój kunszt. Sukcesów jakie tam osiągnęli w ciągu ostatnich kilku lat nie powstydziłyby się najlepsze jednostki specjalne świata. Ale nie tylko sobie zawdzięczają taki stan rzeczy - choć to oni bezpośrednio narażają życie.
Wsparcie w dowodzeniu zapewnia im Dowództwo Wojsk Specjalnych, rozpoznanie m.in. z wykorzystaniem samolotów bezzałogowych i wywiadu osobowego - Jednostka Wojskowa „Nil”. Od niedawna operatorzy mogą też liczyć na najmłodsze dziecko Wojsk Specjalnych – Jednostkę Wojskową Agat (powstał w marcu ubiegłego roku). Jednym z zadań tej formacji ma być wsparcie bojowe operacji specjalnych, rozpoznanie oraz wykonywanie dywersji na tyłach wroga. Niebawem na jednym z poligonów żołnierze Agatu będą mieli swój pierwszy chrzest bojowy. Wspomogą podczas końcowego sprawdzianu doświadczonych komandosów z Lublińca przed ich wyjazdem do Afganistanu.
Jaka w tym ćwiczeniu będzie rola żołnierzy z Agatu? Mają się wcielić w afgańskich policjantów, a być może również talibów (szczegóły zaplanowanych przez dowódców ćwiczeń owiane są tajemnicą nawet dla komandosów biorących w nich udział). W terminologii wojskowej, to co będą robić żołnierze Agat, nazywa się podgrywką. Będą musieli być trochę aktorami, by wcielić się w role Afgańczyków, ale też muszą wykazać się wszystkim swoimi zdolnościami wojskowymi. Dla komandosów z Lublińca taka pomoc i sprawdzian jest bardzo istotny. W Afganistanie mają dość częsty kontakt z miejscowymi. Szkolenie policji to jedno z ich podstawowych zadań. Uczą afgańskich policjantów m.in. strzelania, udzielania pomocy medycznej, patrolowania czy przeszukiwania budynków. Razem z naszymi „specjalsami” miejscowe siły bezpieczeństwa biorą też udział w operacjach antyterrorystycznych: zatrzymywaniu osób podejrzanych o wrogą działalność czy przejmowanie składów materiałów wybuchowych. To nie są proste zadania. Afgańczycy najczęściej mają niewielkie doświadczenie. Inna od europejskiej jest też ich mentalność. Niejednokrotnie pod znakiem zapytania stoi też ich lojalność wobec lokalnych władz a co z tym idzie też sojuszników. Komandosi muszą to wiedzieć, umieć współpracować z miejscowymi, zdobyć ich zaufanie i dlatego pewnych zachowań uczą się jeszcze w Polsce. Niebawem przekonamy się, czy przyswoili sobie tą wiedzę? Jeśli zaś żołnierze Agatu wcielą się w talibów, którzy na przykład potwali zakładników, i wykorzystają swoje umiejętności taktyczne to wynik operacji może być niespodzianką...
|
bezpilotowe środki rozpoznawcze to nowa jakość w polskiej armii. Wojska specjalne czerpią z tej studni całymi wiadrami |
|
Dzień i noc wspólnie z afgańskimi podopiecznymi. Tutaj przed pewną akcją. |
|
Operacja sił specjalnych to jedynie efektywny finał starań wielu elementów sił zadaniowych. Piloci i saperzy to z cała pewnością ulubieńcy operatorów jednostek specjalnych. |
|
Maszt służący do łapania, a właściwie łowienia bsl. Rozwiązanie powstało na zapotrzebowanie marynarki wojennej, a teraz sprawdza się w pustynnym i górzystym Afganistanie. Kolejny wojenny paradoks. Wszystkie fotografie pochodzą z Afganistanu z listopada i grudnia 2011. Janusz Walczak |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz